OCENA DEBIUTU Dominika w LIGUE 1 .
No i w końcu się doczekałem debiutu w nowych barwach - i to od razu w
podstawowym składzie! Szkoda tylko, ze przegraliśmy z Bastia 1:3... W każdym
razie pierwsze 55 minut w Ligue 1 już za mną. Mam nadzieję ,że teraz już
licznik rozkręci się na dobre:) To komentarz
Dominika z jego profilu na F…
Debiut Furmana na trzy z plusem. Niewiele brakowało, a zacząłby od gola .
To mógł być debiut jak z bajki, kiedy w czwartej minucie Dominik Furman wbiegł w pole karne i sytuacyjną główką zamknął dośrodkowanie Martina Braithwait`a. Gdyby piłka trafiła kilka centymetrów w prawo, a nie odbiła się od słupka, mówilibyśmy o wejściu smoka. O debiucie jeszcze lepszym niż ten Kamila Grosickiego sprzed kilku dni. Co do samej akcji, to gdyby szukać analogii, podobną bramkę już kiedyś Furman zdobył - zeszłej wiosny z Polonią Warszawa. Pierwsze 55 minut w Ligue 1 oceniamy na lekki plusik, przynajmniej na tle zespołu, który na własnym stadionie uległ Bastii 1:3. Tak, to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo Korsykańczyków w tym sezonie .Na początek przypomnijmy, dlaczego Furman zagrał akurat dziś. Po pierwsze, mecz z Bastią w pierwotnym terminie nie odbył się, ponieważ poziom wody w okalającej stadion w Tuluzie fosie - ze względu na obfite opady deszczu - podniósł się ponad normę. Po drugie, za kartki wisiał etatowy środkowy pomocnik gospodarzy, czyli Etienne Didot. To właśnie on zluzował miejsce w składzie, choć Polakowi należy oddać, że w walce o nie uprzedził wypożyczonego z PSG Clementa Chantome`a. Zresztą, żeby było śmieszniej, tenże Chantome, który w drugiej połowie dał mu zmianę, z boiska wyleciał - za dwie bezmyślne żółte kartki - ledwie po kilkunastu minutach. Co to oznacza dla kapitana młodzieżówki? Że w kolejnym spotkaniu, w najgorszym wypadku, będzie pierwszym wchodzącym pomocnikiem.

A teraz kilka słów o samym występie, już konkretniej. Jako że ostatni raz zagrał prawie dwa miesiące temu, cudów nie oczekiwaliśmy. Przy taktyce 3-5-2, trener Casanova ustawił Furmana przed Aguilarem, typową szóstką, i obok nastawionego wyraźnie na ofensywę technika Trejo. Pisząc wprost: miał grać trochę wyżej niż w Legii. Kiedy głębiej wracał po piłkę, ale jej nie dostawał, z ławki rezerwowych niosło się głośne "Fuhmi, Fuhmi" i gesty szkoleniowca wypychające go spod obrońców. Zerknijcie na poniższą grafikę, która wiernie odzwierciedla poczynania 21-latka. W strefie środkowej bez większego ryzyka i celnie, z kolei im bliżej bramki, tym większe robiły się przysłowiowe "schody".
Większość czerwonych długich strzałek to dośrodkowania ze stałych fragmentów. Te w czasie treningów, co podkreślali Francuzi, wykonywał dobrze, lecz gdy w warunkach meczowych doszło zmęczenie, objawiające się charakterystyczną "pompką", o precyzję przy dograniach ze stojącej piłki było zdecydowanie trudniej. Tak czy inaczej: pierwsze koty za płoty. Wstydu nie przyniósł, na zachwyty za wcześnie. Było nieźle, natomiast wziąwszy pod uwagę fakt, że jest czwartym najdroższym transferem minionego okienka do Ligue 1, poprzeczka wisi naprawdę wysoko.
Źródło Weszło.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz